Natura Portugalii – Algarve

Ostatnia część fotorelacji z Portugalii. Najwyższa pora zamknąć ten rozdział 😉 Poniżej zdjęcia z gorącego południa. Region nosi nazwę Algarve, a największym miastem jest Faro… i już tylko ocean dzieli nas od Afryki. To właśnie tam miałam przyjemność spędzić kilka jesienno-zimowych miesięcy. Zapraszam do obejrzenia zdjęć, większość poczynionych Canonem, część Honorem. Obróbka – Lightroom i kilka maleńkich poprawek w Photoshopie. Enjoy!↓
Klify, jaskinie nad oceanem i inne cuda natury w Algarve zapierają dech w piersiach. Nie sposób oddać tego na zdjęciach, chociaż usilnie próbowałam.
Poniżej jaskinia Benagi, jedna z najsłynniejszych w Portugalii, przyznaję, że robi ogromne wrażenie. Zarówno patrząc z góry przez otwarte sklepienie, jak i od środka. Z wewnątrz jednak zdjęć brak, ponieważ jedyną opcją, żeby ją zwiedzić to wpłynięcie (w moim przypadku na desce surfingowej znajomego). Dla bezpieczeństwa zostawiłam wszystkie swoje rzeczy na plaży i później żałowałam, że nie mam ze sobą aparatu. 🙂 Na miejscu można wynająć kajak lub inny środek transportu wodnego i zapewniam, że warto!
The Serra de Monchique to pasmo górskie w rejonie Algarve. Piękne pejzaże, żywa zieleń, góry, pagórki, spokojne życie. Trafiliśmy na piękne zachody słońca i dom z owocującymi bananowcami w ogrodzie, cytrynami, pomarańczami oraz prawdziwie monstrualnymi monsterami.
Plaża Faro ma swój wyjątkowy mikroklimat. Aby się do niej dostać trzeba pokonać długi i wąski most, dlatego warto wybrać rower lub pójść pieszo, bo korki potrafią ciągnąć się w nieskończoność. Między miastem, a plażą rozciąga się rzeka, a na niej kutry rybackie. Domy na plaży przez większą część roku są najczęściej wynajmowane, a sami właściciele wracają do nich jedynie latem. Oprócz turystów, w sezonie od jesieni do lata, mieszka tam też pokaźna społeczność zagranicznych studentów. Oraz oczywiście surferzy 🙂
Kilka kroków od miejsca, gdzie mieszkałam. To tam chodziłam na spacery, biegałam, zbierałam grzyby, trwałam w zachwycie naturą. Gorące słońce nawet zimą dodawało namiastkę szczęścia, nawet w te ciemniejsze momenty. Las pachniał sosną i eukaliptusem. Czasem z łóżka dobiegał szum fal. Kto poznaje dęba korkowego?
Tico to miejsce dla tych, którzy chcą żyć trochę bardziej poza systemem. Można wynająć tu tipi (a raczej bell tent) z wielkim łóżkiem, maleńki drewniany domek, albo przyjechać własnym camperem. Czułam się tam jak w domu i poznałam wspaniałych ludzi z różnych zakątków świata. [sending lots of love for all ticos out there 💚]
Tęsknię za prawie afrykańskim słońcem południa Portugalii. Owocami i warzywami z maleńkiej Frutarii. Za długimi ciepłymi dniami, podczas których tak łatwo zapomnieć, że zaraz po zachodzie będzie już tylko kilka stopni ponad 0; tamta zima to całkiem odmienne przeżycie…
To jak, która część Portugalii jest Twoją ulubioną?
Ja wybieram okolice Faro, z wypadami na weekendy raz na jakiś czas do Lizbony 😉
Poprzednie wpisy cyklu natury Portugalii znajdują się tutaj: północ oraz zachodnie wybrzeże.