Talk w kosmetykach czy jest niebezpieczny?

O niebezpiecznych składnikach kosmetyków robi się głośno raz na jakiś czas. Pojawiają się wtedy wątpliwości, które często kończą się na myślach „przecież gdyby to było niebezpieczne to byłoby zabronione” albo „tego też nie mogę używać, przecież to już przegięcie!” Zrezygnowałam z płynnych podkładów na rzecz minerałów wiele lat temu, zakładając, że teraz jestem już bezpieczna od toksyn na mojej skórze. Czy na pewno? Co mówią aktualne badania na temat talku?

Czym jest talk kosmetyczny?

To minerał z grupy glinokrzemianów, występuje naturalnie w przyrodzie w postaci minerału steatytu. Jest niezwykle miękki, w kosmetyce prawie całkowicie przejrzysty, jedwabisty i delikatny, zabezpiecza skórę przed podrażnieniem ułatwiając poślizg. Z tego względu szczególnie często jest dodatkiem do kosmetyków dla dzieci. Nie znaczy to jednak, że jest w pełni bezpieczny. Zgodnie bowiem z regulacjami prawnymi, można go stosować, ale ograniczonym stężeniu.*

Talk jest w kosmetyce wyjątkowo popularnym składnikiem. Znajdziemy go w większości produktów sypkich (pudry, cienie, róże, bronzery, również podkłady, czy nawet szminki), ale także w produktach pielęgnacyjnych dla dzieci takich jak zasypka. Ma świetne właściwości, bo pochłania wilgoć i tłuszcze (sebum) pozostawiając na skórze przyjemną gładkość i miękkość. Ponadto nie psuje się i nie namnażają się w nim bakterie. Brzmi jak ideał. To gdzie leży problem?

talk w kosmetykach by midjourney
grafika wygenerowana przez Midjourney AI, moja edycja kolorów

Czego dowiemy się o talku w "Not so pretty"?

Pierwszy odcinek serialu dokumentalnego „Not so pretty” (HBO) poświęcony jest talkowi. Dowiadujemy się w nim, że co prawda talk jest minerałem naturalnym to w przyrodzie pojawia się prawie zawsze w towarzystwie azbestu. Azbest (określenie pewnych grup mineralnych mających postać włókien o stosunku długości do średnicy włókna co najmniej 100:1.*), od kilkudziesięciu lat(!) jest uznawany za rakotwórczy, chociaż od końca XIX wieku był powszechnie wykorzystywany w budownictwie. Problem z talkiem i azbestem polega na tym, że trudno je od siebie oddzielić. Mikrocząsteczki azbestu zostają w talku, mimo, że nakładane na skórę nie są aż tak niebezpieczne to gdy dochodzi do pylenia się produktu azbest ląduje w naszych płucach, gdzie powoduje międzybłoniaka. Dlatego najbardziej niebezpieczny dla nas jest właśnie talk w kosmetykach sypkichChociaż przywoływane badania w artykułach, na które się natknęłam w internecie mówią o tym, że talk jest bezpieczny i nie zawiera azbestu, to warto zwrócić uwagę na to jak dokładne są maszyny pomiarowe oraz jaka organizacja owe badania sponsorowała

W „Not so pretty” usłyszymy sporo zarzutów wobec firm sprzedających kosmetyki z talkiem, zwłaszcza Johnson&Johnson, którzy nie tylko dopuszczali się zatajania badań, oficjalnych zaprzeczań, ale i targetowania w swoich reklamach grup społecznych, którzy nie mogą sobie pozwolić na wczesną diagnostykę chorób nowotworowych. Ich kultowa zasypka dla dzieci została wycofana ze sprzedaży w USA, ale wciąż można ją kupić w pozostałych częściach świata, w tym także w Polsce.  

Moje przemyślenia

Moja kosmetyczka w ostatnich latach została mocno ograniczona. Staram się kupować kosmetyki w miarę naturalne, po maksymalnie dwa produkty z tej samej kategorii w różnych odcieniach. Przeanalizowałam co mają w składzie moje produkty i okazuje się, że większość zawiera talk. Nie wyrzucę ich jednak wszystkich od razu, tylko powoli, sukcesywnie, gdy się skończą, albo minie ich data przydatności poszukam takich bez talku. Jeśli możesz mi coś polecić, to będę bardzo wdzięczna! Generalnie warto przyjrzeć się składom kosmetyków, które używamy na co dzień, dostępne  narzędzia online, które opiszą nam dokładnie co znajduje się pod nazwami INCI np. lupa kosmetyczna.

To jak, zamierzasz wystrzegać się produktów z talkiem w składzie, czy niekoniecznie? Daj znać w komentarzu lub na insta @plantsfollowers. 🙂 Inne moje wpisy dotyczące kosmetyków znajdują się TUTAJ